Po raz drugi tej wiosny piłkarze Mamr w drugiej połowie meczu roztrwonili dorobek ciężko wypracowany przed przerwą. W szlagierowym spotkaniu 28. kolejki forBET IV Ligi podopieczni trenera Przemysława Łapińskiego zremisowali na wyjeździe z Mrągowią Mrągowo 2:2, choć do przerwy po koncertowej grze prowadzili 2:0. Identyczna sytuacja miała miejsce dwa tygodnie temu w starciu "GieKSy" z ełckim Mazurem. Pozostał niedosyt, ale lider tabeli nadal mieszka w Giżycku! Mamy siedem punktów przewagi nad Mrągowią, a do końca rozgrywek już tylko sześć kolejek!

Trzy pierwsze kwadranse w wykonaniu gości - znakomite. Uważna gra w obronie, dominacja w środku pola i groźne strzały na bramkę - to były Mamry, jakie kibice chcieliby oglądać jak najczęściej. To, że losy tego spotkania nie zostały rozstrzygnięte już w pierwszej połowie, Mrągowia może zawdzięczać wyłącznie swojemu bramkarzowi. Adrian Orzeł, który podczas potyczki z Mamrami w rundzie jesiennej, nie błyszczał, dajac sobie strzelić aż sześć goli, tym razem spisywał się bez zarzutu, broniąc m.in. bardzo dobre uderzenia Radosława Gulbierza, Rafała Raińskiego i Mateusza Skonieczki. Gospodarze dopiero w 30. minucie poważniej zagrozili bramce Karola Murawskiego, kiedy to po rzucie rożnym i ni to strzale, ni dograniu Mahamadou Baha piłkę z linii bramkowej wybił Paweł Drażba. W 37. minucie nasz golkiper obronił groźny strzał Mateusza Barszczewskiego. Końcówka pierwszej odsłony należała do przyjezdnych. Konkretnie zaś do wspomnianego Pawła Drażby, który w 40. minucie po krótkiej "zabawie" w "szesnastce" z obrońcami Mrągowii dał "GieKSie" prowadzenie, a 180 sekund później został sfaulowany w polu karnym. Popularny "Szkodnik" sam wymierzył sprawiedliwość i na przerwę Mamry zeszły z przewagą dwóch trafień.

- Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była bardzo dobra - ocenia trener "GieKSy" Przemysław Łapiński. - Do takiej jakości dążymy. Wszystkie założenia i plan, jaki przygotowaliśmy na to spotkanie, w pierwszej połowie wykonaliśmy w niemal 100%. Zespół pokazał że chce i potrafi grać w piłkę. Wychodząc na drugą połowę wiedzieliśmy, że rywal rzuci się do odrabiania strat. Uczulałem zawodników, że kluczowe będzie pierwsze 10 minut po przerwie.

Tak też się stało. Gospodarze ruszyli do ataku, W 49. minucie swoje umiejętności (głównie aktorsko - akrobatyczne) zaprezentował ciemnoskóry napastnik Mrągowii Mahamadou Bah, który po starciu z Błażejem Drężkiem upadł na polu karnym Mamr. Arbiter główny Krzysztof Kapela wahał się przez kilka sekund, ale widząc widowiskowo zwijającego się na murawie najlepszego strzelca mrągowian ostatecznie odgwizdał "jedenastkę".

- Nie chciałbym oceniać pracy sędziów, bo nigdy tego nie robię, jednak po obejrzeniu powtórki tej sytuacji oraz kilku innych mam wiele wątpliwości co do trafności decyzji - mówi Przemysław Łapiński.

Problematyczny rzut karny wykorzystał Piotr Błędowski. Niestety, strata gola przez Mamry spowodowała dużą nerwowość w szeregach "GieKSy". Inicjatywę na boisku przejęli miejscowi, którzy w tym okresie prezentowali się dużo korzystniej niż zespół znad Niegocina. Konsekwencją niezłej gry mrągowian była wyrównująca bramka w 82. minucie. Ale i tu nie obeszło się bez kontrowersji. Podczas akcji stojący na linii defensywy sędzia liniowy uniósł choragiewkę, sygnalizując pozycję spaloną jednego z graczy gospodarzy. Ku zaskoczeniu bloku obronnego giżycczan znajdujący się za polem karnym arbiter główny zlekceważył jednak podpowiedź asystenta, pozwalając miejscowym na kontynuację ataku. Chwilę później - po dośrodkowaniu Kamila Skrzęty - Mateusz Barszczewski sprytnym strzałem doprowadził do wyrównania. Więcej bramek na stadionie przy Mrongowiusza już nie padło, choć w końcówce znów do głosu doszły Mamry. Tuz przed końcem piłkę meczową miał młody Krystian Sadocha, ale tym razem naszemu zdolnemu napastnikowi zabrakło nieco doświadczenia.

- Jest z pewnością niedosyt, bo prowadząc dwoma bramkami i prowadząc grę wypuszczamy punkty z rąk, stąd też po meczu nie mogliśmy być w pełni zadowoleni - mówi trener Łapiński. - Zawodnicy zostawili sporo zdrowia na boisku, było zaangażowanie, walka, determinacja, to cieszy i buduje. Szanujemy ten punkt i dalej pracujemy.

Mamry utrzymały 7-punktową przewagę nad Mrągowią, przybliżając się tym samym do upragnionego awansu do trzeciej ligi. W nadchodzącym tygodniu piłkarze "GieKSy" dwukrotnie wybiegną na boisko przy ul. Moniuszki w Giżycku. W środę (19 maja, godz. 17.00) powalczą z trzecioligową Concordią Elbląg o pierwszy w historii awans do finału Wojewódzkiego Pucharu Polski, a trzy dni później w 29. kolejce forBET IV Ligi nasi gracze podejmą rezerwy olsztyńskiego Stomilu.

Bogusław Zawadzki

Fot. Paweł Krasowski (mragowo.pl)