Jak to leciało w genialnym przeboju Kayah? "Język ludzki czasem przypomina psa, co zerwał się z łańcucha ciemną nocą, prawda z ust do ust jest całkiem inna, bo nie ludzie słowa, ale słowa ludzi niosą". Krótko mówiąc: porozmawiajmy dziś o tych, którym nieustannie i zawodowo "jęzor lata jak łopata".

Cytat, a potem komentarz. Z netu: "Ile zarabia poseł? Oficjalnie nieco ponad 8 tys. brutto. 5-6 tys. netto. Słabo, prawda? A co do tego dochodzi? 2500 zł miesięcznie nieopodatkowanej diety, 35 000 zł rocznie nieopodatkowanej diety zwanej kilometrówką (nawet jak ktoś nie ma samochodu, wystarczy napisać, że się jeździło i tyle), darmowe przejazdy pociągami, autobusami i przeloty krajowe LOT (plus przejazdy taksówkami, rzecz jasna), 7600 zł rocznie na hotele, 2200 zł miesięcznie dopłaty do wynajmu mieszkania w Warszawie. Jeśli poseł jest przewodniczącym lub wiceprzewodniczącym komisji sejmowej, dostaje dodatkowe 20 lub 15% wynagrodzenia, przewodniczący podkomisji stałej - 10%. (niewielu jest posłów "golasów” bez tych dodatków). Aha, za "pracę" w niektórych komisjach też są dodatkowe pieniądze. Plus ekstra diety za oficjalne wyjazdy zagraniczne. O takich drobnostkach jak służbowy tablet i inne sprzęty będące formalnie na wyposażeniu biura nie będę wspominał. Trochę inaczej to wygląda, prawda?"

Czy zrobił to internet, czy opuszczenie komuny – nie wiem, ale wiem, że chęć wyrażania wszędzie własnych opinii przerosła tkankę społeczną jak grzybnia. Zrazu nieśmiało, poprzez blogi, potem coraz chętniej, komentarzami, wreszcie postami własnymi w komunikatorach wszelakich, opanowało opiniogadactwo sieć i życie do cna. Bo cóż jest piękniejszego niż wolność słowa ożeniona z permanentnym łechtaniem ego? A gdy go nie można połechtać, to z pewnością można przywalić bliźniemu. I to też łechce...