Cytat, a potem komentarz. Z netu: "Ile zarabia poseł? Oficjalnie nieco ponad 8 tys. brutto. 5-6 tys. netto. Słabo, prawda? A co do tego dochodzi? 2500 zł miesięcznie nieopodatkowanej diety, 35 000 zł rocznie nieopodatkowanej diety zwanej kilometrówką (nawet jak ktoś nie ma samochodu, wystarczy napisać, że się jeździło i tyle), darmowe przejazdy pociągami, autobusami i przeloty krajowe LOT (plus przejazdy taksówkami, rzecz jasna), 7600 zł rocznie na hotele, 2200 zł miesięcznie dopłaty do wynajmu mieszkania w Warszawie. Jeśli poseł jest przewodniczącym lub wiceprzewodniczącym komisji sejmowej, dostaje dodatkowe 20 lub 15% wynagrodzenia, przewodniczący podkomisji stałej - 10%. (niewielu jest posłów "golasów” bez tych dodatków). Aha, za "pracę" w niektórych komisjach też są dodatkowe pieniądze. Plus ekstra diety za oficjalne wyjazdy zagraniczne. O takich drobnostkach jak służbowy tablet i inne sprzęty będące formalnie na wyposażeniu biura nie będę wspominał. Trochę inaczej to wygląda, prawda?"

Gdyby moja emerytura wzrosła o 58 procent, o 100 procent albo o 300 procent... Gdyby renty niepełnosprawnych wzrosly o 58 procent, 100 procent albo 300 procent... Gdyby Polska nie byla po 5 latach PiSu zadłużona do siódmego pokolenia... - to nie mialabym nic przeciwko tym śmiesznym podwyżkom. Śmiesznym, bo co dla takiego Morawieckiego, wielokrotnego milionera z majątkiem przepisanym na żonę, za różnica, ile sobie co miesiąc wypłaca jakichś glupich tysiączków? Dla ministrów, posłów - tak samo. O zasadę chodzi. O uczciwość wobec wyborców. O twarz wobec ludzi. Co do PiSu nie mam złudzeń. Oni lubią poniżać innych, chełpić się bogactwem, po nich nie spodziewam się niczego dobrego. Ale są ludzie, na których stawiałam. Których podziwiałam. Na których solidarność z elektoratem liczyłam. Niektórzy z nich dopiero co po raz pierwszy weszli do parlamentu... Tyle wiązałam z nimi nadziei. Jak szybko dali się zdemoralizować... Jak łatwo stracili twarz...

Maria Borkowska