Okazuje się, że nie tylko burmistrz Giżycka, ale także miejscy radni mogą w tym roku śmiało prosić Świętego Mikołaja o większe portfele. W górę poszły bowiem stawki diet, dzięki czemu teraz na konto szeregowego rajcy co miesiąc wpływać będą 1503 złotówki, czyli o ponad 560 zł więcej niż dotychczas.
Podwyżka związana jest ze zmianą w ogólnopolskiej ustawie, a dokładniej ze wzrostem przelicznika w wysokości tzw. kwoty bazowej. Oczywiście oszczędzimy tu Państwu przedzierania się przez chaszcze urzędniczej pisaniny, oddając głos konkretnym cyfrom. Nowe stawki samorządowych diet uzależnione są m.in. od wielkości gminy czy powiatu. I tak oto w przypadku gminy miejskiej Giżycko (między 15 a 100 tysięcy mieszkańców) radny, który nie piastuje dodatkowej funkcji, otrzyma za swoją społeczną pracę 1503 zł i 11 groszy (dotychczas 939,45 zł). O 664,19 zł wzrośnie dieta dla wiceprzewodniczących komisji Rady (z 1073,65 zł do 1717,84 zł), a przewodniczącym tychże komisji z pewnością nie umknie uwadze pojawienie się na ich kontach "nadprogramowych" 724,71 zł (było 1207,86 zł, będzie 1932,57 zł). Na decyzję o podwyżce narzekać nie powinien także przewodniczący Rady Miejskiej oraz jego zastępca. Ten pierwszy odnotuje bowiem comiesięczny wpływ w wysokości 3220,96 zł (dotychczas 2013,10 zł), drugi zaś otrzyma 2147,30 zł (dotąd 1342,07 zł). Większość tych kwot nie podlega opodatkowaniu - wyjątkiem jest wysokość diety przewodniczącego Rady. Zgodnie z przepisami "wolne od podatku dochodowego są diety oraz kwoty stanowiące zwrot kosztów, otrzymywane przez osoby wykonujące czynności związane z pełnieniem obowiązków społecznych i obywatelskich – do wysokości nieprzekraczającej miesięcznie 3 000 zł". Kierujący pracami Rady Robert Kempa będzie zatem musiał odprowadzić podatek od nadwyżki.
Wszystko wskazuje na to, że temat podwyżek diet powróci podczas grudniowej sesji Rady Miejskiej w Giżycku. W tym tygodniu radni z klubu "Aktywne Giżycko" złożyli bowiem projekt uchwały, zakładającej... zmniejszenie diet o 10%. Co najciekawsze: chodzi o zmniejszenie stawek obowiązujących przed podwyżką. Zgodnie z projektem "AG" każdy radny otrzymywałby co miesiąc 858,92 zł, zaś radni funkcyjni odpowiednio: wiceprzewodniczący komisji - 966,29 zł, przewodniczący komisji - 1116,60 zł, wiceprzewodniczący Rady - 1245,44 zł, a jej szef - 1803,74 zł. W uzasadnieniu projektu czytamy m.in.: " Złożona uchwała wychodzi naprzeciw blisko 20 mln deficytu Miasta Giżycka, jaki zakłada budżet na rok 2022. Dzięki przyjęciu uchwały w kasie urzędu zaoszczędzimy blisko 163 000 zł. Pozytywne przegłosowanie uchwały będzie również istotnym sygnałem dla mieszkańców Giżycka, którym pokażemy, że w roku, w którym podnosimy im podatki od nieruchomości oraz środków transportu nie mamy „społecznego przyzwolenia” na pobieranie podwyższonych stawek diet. Ponadto jest to okazja, aby pokazać burmistrzowi Miasta, że w roku, który zakłada tak olbrzymią „dziurę budżetową” warto obniżać, a nie podnosić swoje uposażenie".
Tu wyjaśnijmy, iż tydzień temu Rada Miejska w Giżycku uchwaliła wyższe stawki podatków od nieruchomości i środków transportu w roku 2022 oraz podniosła pensję burmistrzowi Giżycka Wojciechowi Iwaszkiewiczowi (do prawie 18 tysięcy złotych miesięcznie brutto, czyli około 12 tysięcy "na rękę"). Przeciwko podwyżkom podatków i zwiększeniu wynagrodzenia szefowi Ratusza byli radni AG i OK Giżycko. Wróżąc z fusów można przewidzieć, iż podczas grudniowego głosowania dotyczącedgo obniżki wysokości diet oba ugrupowania ponownie mogą stanąć po jednej stronie "barykady". Czy dołączy do nich ktoś z frakcji popierającej burmistrza? Warto przypomnieć, iż wiosną ubiegłego roku "Aktywne Giżycko" próbowało przeforsować zmniejszenie diet. Był to swoisty gest solidarności z pracownikami miejskich placówek, którym złożono propozycję "dobrowolnego" zrzeczenia się 20% dwóch kolejnych pensji w celu wsparcia miejskiego budżetu. Wówczas wniosek został jednak przez Radę odrzucony.
Bogusław Zawadzki