Komisja Rewizyjna GKS Mamry Giżycko wytknęła Zarządowi, przez kilka ostatnich lat pracującemu pod prezesurą Janusza Sygnowskiego, szereg rażących zaniedbań w kierowaniu klubem. Podczas Nadzwyczajnego Walnego Zebrania Sprawozdawczo - Wyborczego Członków (które - jak się ostatecznie okazało - było nieważne) Komisja zarzuciła władzom "GieKSy" m.in. wypłacanie klubowych pieniędzy bez umowy i bez zaksięgowania.

Na jakiej podstawie wypłacono pieniądze Łukaszowi Broziowi? - pytają w protokole Jerzy Półtorak i Czesław Warakomski, nadmieniając, iż wcześniejsze pisemne zapytanie w tej kwestii do Zarządu pozostało bez odpowiedzi. Chodzi o 48 100 złotych, które piłkarz otrzymał za reprezentowanie barw Mamr w trzeciej lidze. Jak twierdzą członkowie KR, w klubie nie ma żadnych umów z zawodnikiem, nie ma także śladów zaksięgowania wypłat - są jedynie pokwitowania podpisane przez piłkarza. Komisja Rewizyjna zakwestionowała również zasadność przelania na konto Brozia pieniędzy za przeprowadzenie treningów z giżycką młodzieżą. Z faktury wystawionej przez Akademię Sportową, należącą do byłego gracza Legii Warszawa, wynika, iż za 5 (słownie: pięć) jednostek treningowych Mamry zapłaciły - uwaga! - 10 (słownie: dziesięć) tysięcy złotych! W tym miejscu warto nadmienić, że klub nie narzeka na brak wykwalifikowanych szkoleniowców, co zaznaczono w protokole, i w tym przypadku należało skorzystać z własnych zasobów ludzkich. Byłemu już prezesowi Mamr Januszowi Sygnowskiemu (złożył rezygnację 15 listopada ubiegłego roku) Komisja zarzuciła "narażenie klubu na potencjalne szkody majątkowe". Chodzi tu o podpisanie zbyt długiej umowy z trenerem Przemysławem Łapińskim, zatrudnionym na sześć lat. Przy okazji Komisja Rewizyjna za nieuzasadnioną uznała wypłatę Łapińskiemu nagrody po zakończeniu jego pracy w klubie. Inne zarzuty klubowych kontrolerów dotyczyły m.in. kwestii ochrony meczów (cytat z protokołu: "takie usługi podczas meczów nie mogą być świadczone przez osobę nieprowadzącą działalności gospodarczej, jak to miało miejsce w Mamrach. Jest to możliwe w ramach umowy zlecenia lub umowy o dzieło, a nie wyłącznie na pokwitowanie odbioru gotówki"), rozliczeń ze sprzedaży biletów (od sierpnia ubiegłego roku zajmowała się tym Komisja Rewizyjna, a nie Zarząd klubu), braku wykonania zaleceń o zatrudnieniu na umowę o pracę kierownika klubu (ustaleniu zakresu jego obowiązków i wyznaczeniu godzin pracy biura Mamr) oraz wynagrodzenia dla pracownika klubu Karola Murawskiego, który był jednocześnie... członkiem Komisji Rewizyjnej. W połowie grudnia minionego roku Murawski złożył pisemną rezygnację z członkostwa w Komisji, o czym jej dwaj pozostali członkowie dowiedzieli się przypadkowo dopiero dwa miesiące później, podczas przeglądania dokumentów.

Kto i kiedy odpowie za rażące zaniedbania i uchybienia w Mamrach? Na razie w najstarszym giżyckim klubie nadal króluje chaos, czego najlepszym dowodem było lutowe Nadzwyczajne Walne Sprawozdawczo - Wyborcze Zebranie Członków. Prawda jest taka i trzeba to jasno powiedzieć, że kto bywa na zebraniach w Mamrach, ten w cyrku się nie śmieje. Przez dwie godziny - a te upłynęły głównie na słownych przepychankach i udowadnianiu swoich racji, czasem mocno odklejonych od rzeczywistości - udało się wybrać przewodniczącego obrad oraz członków dwóch komisji, które miały pomóc w sprawnym przeprowadzeniu obrad. Ostatecznie prowadzący zebranie Roman Ryczkowski uznał je za... nieważne, gdyż zostało ono zwołane przez organ do tego nieuprawniony. Chodzi o Zarząd klubu, topniejący w oczach od 15 listopada 2022 roku (najpierw rezygnacja prezesa, potem wiceprezesa, ostatnio zaś niespodziewana śmierć jednego z członków kierownictwa), a dziś działający w zaledwie dwuosobowym składzie, bez możliwości podejmowania najważniejszych decyzji (np. finansowych). Co za tym idzie - niemogący także zwoływać Walnego. Ten przywilej ma obecnie Komisja Rewizyjna oraz uprawnieni do głosowania członkowie klubu, jeśli zbiorą pod wnioskiem odpowiednią liczbę podpisów. Termin kolejnego Walnego udało się ustalić na 9 marca. Prawdopodobnie wróci na nim sprawa nowych członków, których w grudniu i styczniu przyjął do klubu dwuosobowy Zarząd. Komisja Rewizyjna stwierdziła jednak, że ze względu na zdekompletowanie władz przyjęcia te nie mogą być uznane za ważne. Podczas lutowego zebrania padła więc propozycja, by nowych członków zatwierdziło Walne, skoro stanowi ono najwyższą władzę w klubie. I tu rozwinęła się dyskusja, momentami niepotrzebnie przeradzająca się w ostrą wymianę zdań. Tymczasem sprawa wydaje się banalnie prosta. Wystarczy tylko uważnie wczytać się w statut GKS Mamry, na którym klub opiera swoją działalność od wielu lat. Statut jest co prawda do bólu archaiczny, wiele zapisów już dawno straciło na aktualności, niemniej do czasu uchwalenia nowego dokumentu (to zdecydowanie jeden z priorytetów dla nowego kierownictwa) ten obecny pozostaje jedynym legalnym, prawnie zatwierdzonym. Nieprzestrzeganie go i wprowadzanie własnych interpretacji to jawne łamanie prawa. A co mówi statut o przyjmowaniu nowych członków?

 

ROZDZIAŁ III

Pkt. 2. Nadanie tytułu członka honorowego następuje na mocy uchwały Walnego Zgromadzenia, pozostałych członków przyjmuje Zarząd Klubu na podstawie pisemnej deklaracji.

 

Z tym zapisem ściśle wiążą się zaś kolejne. W rozdziale IV par. 22 wymienione są kompetencje Walnego i wśród nich nie ma przyjmowania szeregowych członków, ten przywilej jest natomiast zastrzeżony dla Zarządu, co jasno określa paragraf 28. Na chłopski zdrowy rozum na mocy tych przepisów Walne - choć jest najwyższą władzą w klubie - nie powinno wchodzić w kompetencje Zarządu precyzyjnie określone w statucie. Nowych członków powinnien zaś przyjąć nowy Zarząd.