Jeśli na murawie druga drużyna tabeli spotyka się z przedostatnim zespołem stawki, wskazanie faworyta nie jest rzeczą nader skomplikowaną. Ale tabela to jedno, a życie potrafi płatać figle. Dlatego też przed sobotnim wyjazdowym meczem Mamr Giżycko z Błękitnymi Orneta nie dzielimy skóry na niedźwiedziu. Ale też - co tu kryć - niespecjalnie drżymy o wynik.

Patrząc na rezultaty dotychczasowych spotkań w tym sezonie trzeba otwarcie powiedzieć, że każde inne rozstrzygnięcie niż wygrana giżycczan będzie meganiespodzianką. Gospodarze sobotniej potyczki mają na koncie tylko jeden punkt, wywalczony w wyjazdowym starciu z kętrzyńską Granicą (2:2) w drugiej kolejce. Pozostałe trzy pojedynki - w tym dwa na własnym boisku - ornecianie przegrali. Na inaugurację Błękitni ulegli na własnym stadionie Polonii Lidzbark Warmiński 0:3, w 3. serii komplet punktów z Ornety po wygranej 2:1 wywiózł Motor Lubawa, a podczas minionego weekendu kosztem najbliższego rywala Mamr wzbogacił się ełcki Mazur (wygrał 2:0). W tabeli jak na dłoni widać, że dotychczasowi przeciwnicy ekipy z Ornety to - z wyjątkiem Motoru - drużyny z dolnej części zestawienia. Mamry to już nieco wyższa półka, o czym świadczą nie tylko wyniki minionych kolejek (trzy wygrane i wpadka w Korszach), ale przed wszystkim zajmowane przez giżycczan miejsce. Czekamy na dobre wieści z Ornety (sobotni mecz rozpocznie się o godz. 16.00), ale równie uważnie od godz. 17.00 nasłuchiwać będziemy meldunków ze stadionu w Iławie, gdzie miejscowy Jeziorak podejmie jedyną niezwyciężoną w lidze drużynę Zatokę Braniewo. Ewentualna wygrana gospodarzy z liderem - przy jednoczesnym zwycięstwie Mamr w Ornecie - pozwoli podopiecznym Przemysława Łapińskiego powrócić na fotel lidera rozgrywek. Jako się jednak rzekło, nie dzielmy skóry na niedźwiedziu...

bz