Zgodnie z przewidywaniami czwartoligowe Mamry Giżycko awansowały do trzeciej rundy Wojewódzkiego Pucharu Polski. W środowe popołudnie podopieczni Przemysława Łapińskiego triumfowali 5:2 w wyjazdowym starciu z grającą w klasie okręgowej Vęgorią Węgorzewo.
Do miasta nad Węgorapą trener Łapiński zabrał niemal wszystkich zawodników z podstawowego czwartoligowego składu (w szerokiej kadrze zabrakło jedynie Adriana Kucharskiego i Mateusza Skonieczki), ale spotkanie z Vęgorią na boisku rozpoczęło tylko dwóch "etatowych" w tym sezonie "GieKaeSiaków": Mariusz Rutkowski i Rafał Darda (a więc ci, których nie oglądalismy w ostatnim ligowym starciu z Motorem Lubawa). Oprócz nich szansę gry od pierwszej minuty otrzymali dublerzy: Adrian Bebłowski, Jacek Rutkowski, Błażej Drężek, Mariusz Cholewiński, Bartosz Kulik, Adam Bognacki, Damian Mazurowski, Krystian Sadocha i Paweł Dymiński. Powodem rotacji składem przez szkoleniowca Mamr nie było, oczywiście, zlekceważenie grającego o klasę niżej rywala. Wystawienie rezerwowego garnituru podyktowane było raczej koniecznością odpoczynku piłkarzy ostatnio najbardziej eksploatowanych. Sierpień był bowiem czasem bardzo intensywnym dla zespołu z Giżycka, który w ciągu miesiąca rozegrał nie tylko sześć spotkań o punkty. Większość futbolistów "GieKSy" to - jak powszechnie wiadomo - żołnierze. W sierpniu między ligowymi potyczkami z powodzeniem reprezentowali oni 16. Pomorską Dywizję Zmechanizowaną w dwóch półfinałowych meczach o mistrzostwo Wojska Polskiego (za tydzień czeka ich finał ze Szczecinem na stadionie w Bydgoszczy).
Pucharowe starcie z Vęgorią było więc szansą na potwierdzenie swojej wartości dla zawodników, których rzadziej dotychczas oglądaliśmy w lidze. Czy w pierwszych trzech kwadransach któryś z nich zasłużył na pochwałę? Trudno kogokolwiek wyróżnić, bo pierwsza połowa w wykonaniu "GieKSy" i jej rywala była mało atrakcyjna dla widzów, a momentami przypominała wręcz chaotyczną B-klasową kopaninę. Do przerwy oba zespoły zdobyły po jednym golu (dla gospodarzy strzelił Mateusz Duda w 13. minucie, autorem trafienia dla Mamr był Rafał Darda w 44. minucie), ale przecież po awans, a nie po remis przyjechali do Węgorzewa czwartoligowcy znad Niegocina. W drugiej odsłonie na boisku od początku pojawili się więc: Michał Świderski, Tomasz Bańkowski, Paweł Drażba i Paweł Adamiec, a po kwadransie na murawie zameldowali się: Filip Rusiak i Krystian Wiszniewski. Zmiany szybko przełożyły się na jakość gry, a przede wszystkim na skuteczność przyjezdnych, którzy z każdą minutą coraz bardziej dominowali na boisku. Efektem przewagi Mamr były gole Pawła Dymińskiego (51.min.), Pawła Drażby (71. min.), Krystiana Wiszniewskiego (77. min.) i finałowe trafienie Filipa Rusiaka (88. min.). Vęgoria odpowiedziała tylko golem niezawodnego Daniela Maliszewskiego, który w 76. minucie na krótko przywrócił nadzieje gospodarzom, pokonując Adriana Bebłowskiego przy stanie 1:3.
Bogusław Zawadzki
FOTO Z MECZU VĘGORIA WĘGORZEWO - MAMRY GIŻYCKO
fot. Bogusław Zawadzki