Gdyby mecze piłki nożnej trwały 90 minut, Mamry Giżycko nie byłyby już liderem forBET IV Ligi. Ale mecze trwają od gwizdka do gwizdka i dzięki temu - oraz pokazanemu dziś charakterowi - nasza "GieKSa" nadal otwiera czwartoligową tabelę. W sobotnie popołudnie giżycczanie po ciężkim boju pokonali Delfin Rybno 3:2, dwa gole zdobywając już w doliczonym czasie gry.

Starcie pierwszej z czternastą drużyną stawki miało zdecydowanego faworyta. Mamry wygrały ostatnich pięć meczów z rzędu, strzelając w nich 29 bramek, podczas gdy ich sobotni rywal od kilku tygodni bezskutecznie szuka punktów po sześciu kolejnych porażkach. Trener "GieKSy" Przemysław Łapiński nie mógł w tym pojedynku skorzystać aż z trzech kluczowych graczy: Pawła Drażby, Michała Świderskiego i najlepszego strzelca drużyny Filipa Rusiaka, ale patrząc na tabelę (17 punktów przewagi lidera nad Delfinem) można było przypuszczać, że nawet przy takim osłabieniu gospodarze nie będą mieli żadnych problemów z zainkasowaniem jedenastego w tym sezonie kompletu punktów. Niektórzy zastanawiali się nawet jedynie nad rozmiarami zwycięstwa lidera, a tymczasem boisko jak zwykle okazało się surowym weryfikatorem wszelkich spekulacji i domniemywań. Skazywani na pożarcie przyjezdni (grający również bez trzech podstawowych zawodników) zaprezentowali się bowiem z bardzo dobrej strony, nie chowając się za podwójną gardą w starciiu z wyżej notowanym rywalem. I trzeba otwarcie przyznać, że zabrakło im bardzo niewiele, by sprawić ogromną niespodziankę, by nie powiedzieć: sensację.

Wynik meczu otworzył Krystian Sadocha, który w 41. minucie po zagraniu Mateusza Skonieczki sprytnie uciekł defensorom Delfina. Czwarty w tym sezonie gol zdolnego siedemnastoletniego napastnika Mamr był jedynym trafieniem, jakie obejrzeliśmy w pierwszej połowie, choć okazji do zmiany rezultatu było jeszcze kilka (m iin. szalejący na lewej flance Radosław Gulbierz trafił w słupek). W drugiej odsłonie - o dziwo - inicjatywę przejęli goście, a efektem ich dobrej gry (przy jednoczesnych problemach "GieKSy" ze zbudowaniem akcji) była wyrównująca bramka autorstwa Adriana Płoskiego w 67. minucie. Konsternację w szeregach gospodarzy spotęgował drugi gol tego samego gracza, zdobyty osiem minut później po rzucie rożnym, przy którym - nie ma co ukrywać - nasza defensywa mogła zachować się znacznie lepiej (podobnie zresztą jak przy bramce wyrównującej). Na kwadrans przed końcem na tablicy widniał więc wynik 2:1 dla gości, a daleka od ideału gra miejscowych nie zwiastowała dla nich happy endu. A jednak! Jeszcze w 90. minucie piłkarze Mamr byli w futbolowym piekle, ale to, co wydarzyło się w ciągu czterech minut doliczonych przez sędziego do regulaminowego czasu gry, zaskoczyło chyba nawet ich samych. W 92. minucie w ogromnym zamieszaniu pod bramką Delfina strzałem "na raty" stan meczu wyrównał Mateusz Skonieczka i był to - jak się okazało - dopiero początek popisu 22-latka. Kilkadziesiąt sekund później po precyzyjnym dośrodkowaniu Błażeja Drężka z prawej strony popularny "Skoniu" głową pokonał golkipera z Rybna, zapewniając w ten sposób gospodarzom jakże cenne trzy punkty. Cytując klasyka: "wróciliśmy z naprawdę dalekiej podróży". Tuż przed końcowym gwizdkiem Mamry miały okazję "dobić" rywala. Piłka po strzale Błażeja Drężka z rzutu wolnego "ostemplowała" jednak poprzeczkę bramki Delfina. 

 

SKŁAD MAMR: Karol Murawski, Błażej Drężek, Rafał Darda, Adrian Kucharski, Tomasz Bańkowski (Bartosz Kulik), Paweł Adamiec (Adam Bognacki), Mariusz Rutkowski, Radosław Gulbierz, Krystian Wiszniewski, Mateusz Skonieczka, Krystian Sadocha (Damian Mazurowski)

 

"Twierdza Giżycko" pozostaje zatem niezdobyta w tym sezonie. Za tydzień lider znad Niegocina wyjeżdża do Olsztyna - kolejnym rywalem podopiecznych trenera Łapińskiego będzie tamtejsza Warmia (15. miejsce w tabeli).

 

KLIKNIJ, ABY OBEJRZEĆ

BRAMKI Z MECZU MAMRY - DELFIN

 

 

 MAMRY GIŻYCKO - DELFIN RYBNO W OBIEKTYWIE

Fot. Bogusław Zawadzki