Mamy plan na to spotkanie i nadzieję, że uda się go zrealizować - mówi Przemysław Łapiński, trener piłkarzy Mamr Giżycko, którzy w najbliższą sobotę (12 marca) wznowią zmagania o trzecioligowe punkty. Pierwszym wiosennym rywalem Znicz Biała Piska, walczący - podobnie jak nasza "GieKSa" - o utrzymanie na czwartym poziomie rozgrywek.
Dziewięć miesięcy - dokładnie tyle czasu minie w sobotę od meczu Mamr z Warmią Olsztyn, wygranego przez giżycczan 5:2. Dlaczego przywołujemy akurat to spotkanie? Ano dlatego, że było to ostatnie do tej pory starcie wygrane przez "GieKSę" na stadionie przy ul. Moniuszki. Jesienią nasz zespół przegrał w Giżycku wszystkie swoje mecze (a było ich dziewięć), czas zatem najwyższy na przerwanie fatalnej passy. Mecz ze Zniczem wydaje się doskonałą ku temu okazją. Przypomnijmy, iż pierwsza konfrontacja obu ekip zakończyła się wyjazdowym sukcesem giżycczan 2:1, a ostatni oficjalny pobyt nad Niegocinem naszego najbliższego rywala przyniósł jego spektakularną klęskę 0:3 w Wojewódzkim Pucharze Polski. Powtórka - oczywiście - mile widziana. Ciekawostką jest fakt, iż w giżyckiej drużynie nie zobaczymy w sobotę żadnego ze strzelców goli we wspomnianych potyczkach, natomiast w ekipie przeciwnika obejrzymy być może... dwóch autorów trafień w ubiegłorocznych bataliach. Jak to możliwe, skoro Znicz zdobył tylko jedną bramkę? Rozwiązaniem zagadki jest osoba Radosława Gulbierza, który w pierwszej części sezonu reprezentował barwy Mamr, a w zimowym okienku transferowym zasilił zespół z Białej Piskiej. Wielce prawdopodobne jest, że w weekend "Gulbi" stanie na murawie naprzeciw drużyny, dla której przez dwa i pół sezonu zdobył 21 goli.
Znicz ma już za sobą pierwsze tegoroczne starcie o punkty - tydzień temu wygrał u siebie z Pilicą Białobrzegi 1:0, choć w zgodnej opinii obserwatorów to goście zasłużyli w tym meczu na trzy punkty. No cóż, w futbolu jak w rybołówstwie - liczy się to co w sieci. Ekipa z Białej Piskiej plasuje się obecnie na 14. pozycji (21 pkt.), Mamry z dorobkiem 17 "oczek" są 18. w stawce 19 drużyn. O tym, jak ważne jest sobotnie spotkanie dla obu ekip, nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Pierwszy gwizdek o godz. 14.00, bilety w cenie 10 złotych.
A co słychać w Mamrach? Oddajmy głos trenerowi "GieKSy" Przemysławowi Łapińskiemu.
"Przygotowania całym zespołem rozpoczęliśmy 11 stycznia, natomiast już kilka dni wcześniej zawodnicy indywidualnie realizowali przygotowane plany treningowe. Trenowaliśmy na miejskich obiektach (hala z siłownią, "Orlik", boisk pod balonem w COS), rozegraliśmy kilka gier kontrolnych z drużynami z różnego szczebla rozgrywek, każdy zawodnik miał więc sporo okazji na udowodnienie swojej przydatności. Ogólnie rzecz ujmując cały okres przygotowawczy był dla nas ciężki. Nie ominęły nas kontuzje, kwarantanny, wielu piłkarzy nie mogło regularnie trenować z powodu obowiązków służbowych. Skupiliśmy się na tym, żeby maksymalnie wykorzystać czas, w którym konkretny zawodnik był na treningu. W przypadku dłuższej absencji zawodnicy pracowali indywidualnie. Co prawda „najlepszy trening indywidualny nie zastąpi treningu z drużyną”, jednak cieszę się, że zawodnicy podeszli profesjonalnie do tego zagadnienia. Testowaliśmy sporą ilość zawodników, którzy mogliby potencjalnie wzmocnić rywalizację w naszym zespole. Swoje szanse otrzymali również wyróżniający się gracze z zespołu rezerw, którzy zaprezentowali się z niezłej strony. Udało nam się pozyskać kilku piłkarzy. Każdy z nich pokazał, że może być wartością dodaną zespołu i z pewnością skutecznie zwiększy rywalizację na niektórych pozycjach" - mówi szkoleniowiec Mamr.
W zimowym okienku transferowym owymi nabytkami "GieKSy" zostali: Francuz Kevin N'Cho, Portugalczyk Fabio Co, Irlandczyk Owen Edosomwan oraz Adrian Ratajczyk. W rundzie wiosennej w Mamrach nie będziemy już oglądać Pawła Dymińskiego i Pawła Adamca, którzy zasilili orzyskie Śniardwy.
- Naszym celem jest utrzymanie się w trzeciej lidze - mówi Przemysław Łapiński. - Mimo tego, że wiele osób już nas skreśliło, zrobimy wszystko, by udowodnić, że mamy charakter i jesteśmy zespołem, który potrafi grać w piłkę.
Bogusław Zawadzki