Są wygrane, które nie cieszą, a przynajmniej nie cieszą tak, jak powinny cieszyć. Po sobotnim meczu z Ursusem Warszawa trzecioligowi piłkarze Mamr Giżycko nie odśpiewali radosnego "Tak się bawi, tak się bawi GieKaeS!", choć w starciu ze stołecznym zespołem zainkasowali trzy punkty. Niestety, tabela nie kłamie. Na dwie kolejki przed zakończeniem rozgrywek beniaminek z Mazur stracił szanse na utrzymanie na czwartym szczeblu rozgrywek.

Z Ursusem, który do Giżycka przyjechał bez kilku podstawowych graczy, Mamry (również osłabione brakiem m.in. Arkadiusza Mroczkowskiego, Mateusza Skonieczki i Wojciecha Kuriaty) wygrały 3:0 po golach Adriana Ratajczyka, Mariusza Bucia (z rzutu karnego) i Krystiana Sadochy. Niestety, punktowali również wszyscy rywale "GieKSy" w walce o pozostanie w trzeciej lidze, tym samym definitywnie zamykając przez Mamrami możliwość wydostania się z sześciozespołowej strefy spadkowej.

Teoretycznie jest więc "pozamiatane", teoretycznie mecze z Sokołem Aleksandrów Łódzki i KS Kutno będą dla zespołu znad Niegocina starciami o przysłowiową "pietruszkę". Warto jednak wykrzesać w nich resztki sił i ambicji, by powalczyć o komplet punktów. Nie tylko po to, by honorowo zakończyć rywalizację i być jak najwyżej w tabeli. W środowisku piłkarskim mówi się (choć to informacje niesprawdzone), że być może nie wszystkie trzecioligowe drużyny pojawią się na starcie przyszłego sezonu. Nawet jeśli to tylko plotki trzeba mieć na uwadze, że cuda się zdarzają, a przy "zielonym stoliku" w PZPN zapadają czasem zaskakujące decyzje. Kto wie, co wydarzy się tym razem, gdy zamilkną wszystkie sędziowskie gwizdki...

bz

 

MAMRY - URSUS W OBIEKTYWIE BOGUSŁAWA ZAWADZKIEGO