Czarne chmury zawisły nad jednym z giżyckich radnych, o czym informują dziś nie tylko miejscowe media. Policja i prokuratura zainteresowały się bowiem sprawą "wyłudzenia poświadczenia nieprawdy poprzez podanie nieprawdziwych danych odnośnie miejsca zamieszkania" mężczyzny. Jeśli zarzuty się potwierdzą, może on stracić nie tylko mandat, ale i wolność.

Z naszych wstępnych ustaleń wynika, iż sprawa dotyczy radnego klubu "Aktywne Giżycko", od roku 2014 zasiadającego w Radzie Miejskiej, do której podczas ostatnich wyborów dostał się on z list Komitetu Wyborczego Prawa i Sprawiedliwości (wcześniej popierał m.in. ugrupowanie Kukiz'15, a obecnie występuje pod szyldem Bezpartyjnych Samorządowców). O tym, że radny świadomie igra z przepisami kodeksu wyborczego, w Giżycku mówi się od kilku lat. Tajemnicą poliszynela jest bowiem fakt, iż tzw. życiowe centrum mężczyzny mieści się nie w grodzie nad Niegocinem, ale w oddalonym o 100 km Olsztynie. Jakie to ma znaczenia? Ano kluczowe. Kodeks wyborczy wyklucza bowiem możliwość pełnienia funkcji radnego przez osoby, które nie mieszkają na stałe w gminie, w której uzyskały poparcie społeczne.

Czy z taką właśnie sytuacją mamy do czynienia w omawianym przypadku? Odpowiedź poznamy po zakończeniu dochodzenia, które pod koniec stycznia wszczęła miejscowa Komenda Powiatowa Policji. Postępowanie prowadzone jest w sprawie "wyłudzenia poświadczenia nieprawdy przez podanie nieprawdziwych danych do rejestru Państwowej Komisji Wyborczej i uzyskanie w ten sposób potwierdzenia biernego prawa wyborczego w wyborach samorządowych w roku 2014 i 2018". Zgodnie z artykułem 272 kodeksu karnego oszukanie podstępem funkcjonariusza publicznego - tu komisarza wyborczego - jest przestępstwem, którego skutkiem może być pozbawienie wolności do lat trzech. Dodatkowo jeśli organy ścigania udowodnią radnemu nieuczciwość wobec PKW i wyborców, a sąd wyda prawomocne orzeczenie o jego winie, zostanie on natychmiast usunięty z Rady Miejskiej i straci tzw, prawo wybieralności (nie będzie mógł kandydować).

Warto przy tej okazji przypomnieć, iż jesienią 2020 roku z grona giżyckich radnych wykluczono Mirosława Lubasa - innego przedstawiciela klubu "Aktywne Giżycko", dwa lata wcześniej wybranego do Rady także z list KW PiS. Doszło wówczas do naruszenia ustawy o samorządzie gminnym i kodeksu wyborczego - Lubas zawarł z Gminą Miejską Giżycko umowę o trzymiesięcznej dzierżawie terenu, czego jako radny tejże Gminy Miejskiej nie miał prawa zrobić. Był to jedyny jak dotąd przypadek usunięcia radnego miejskiego w historii giżyckiego samorządu.

ds