Na włamaniach do altan przestępcze szlify zdobywał 31-letni mieszkaniec Giżycka, zatrzymany 20 października przez miejscową policję. Do czasu ujęcia przez funkcjonariuszy włamywacz "obskoczył" dwa domki, a jeden zniszczył. "Łupy" (wśród nich elektronarzędzia i sprzęt elektroniczny) sprzedał m.in. w lombardzie. Podczas przesłuchania zeznał, że kradł, bo nie ma pracy, a przecież musi z czegoś żyć.
Czy argumenty o bezrobociu przekonają sąd, by spojrzał na 31-latka nieco łagodniejszym okiem i nie "przyklepał" mu maksymalnej kary grożącej za przestępstwa, jakich się on dopuścił? Przypomnijmy, że za włamania kodeks karny przewiduje od roku do dziesięciu lat więzienia. Mężczyźnie postawiono dwa zarzuty kradzieży z włamaniem do altanek i zarzut usiłowania kradzieży oraz zniszczenia mienia (uszkodzenie domku, w którym nie potrafił sforsować zabezpieczeń). Skradzione przedmioty odzyskano, wkrótce trafią one do właścicieli.
bz