Wakacje - jak wszystko co dobre - mają tę wadę, że za szybko się kończą. Ani się obejrzymy, jak trzeba będzie wracać do pracy czy szkoły. Na szczęście zawsze zostają nieśmiertelne wspomnienia w postaci zdjęć, których podczas letniej kanikuły wykonujemy (zwłaszcza w dobie wyposażonych w aparaty telefonów) niezliczone ilości. O to, czy warunkiem wykonania dobrej wakacyjnej fotki jest posiadanie wysokiej klasy sprzętu, zapytaliśmy znanego giżyckiego fotografa Tomasza Karolskiego.

- Absolutnie nie jest to konieczność - mówi Tomasz Karolski. - Rzecz jasna wszystko zależy od tego, jakie będzie przeznaczenie takiego zdjęcia. Bo na przykład jeżeli autor ma plany powiększenia obrazu do bardzo dużego formatu typu plakat, baner czy fototapeta, to oczywiście sprzęt z górnej półki niewątpliwie będzie wielkim atutem. Natomiast do wykonania zdjęcia, które ma trafić wyłącznie na portale społecznościowe lub do rodzinnego albumu z fotografiami w formacie 10 x 15 cm, wystarczy teraz nawet dobrej jakości smartfon. Czołowi producenci tego rodzaju sprzętu wyposażają go w naprawdę niezłe aparaty, dzięki którym możliwe są m.in. świetne ujęcia w ruchu, a nawet pod wodą.

Tomasz Karolski podkreśla, że przyciągające oko okazałe aparaty z osprzętem wartym kilka, a nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych, nie dają gwarancji wykonania udanych zdjęć.

- To nie aparat robi zdjęcia - uśmiecha się Pan Tomasz. - Wszystko zależy bowiem od tego, kto trzyma go w dłoni. Większość profesjonalnych fotografów na świecie korzysta wyłącznie ze sprzętów pozbawionych opcji "auto" do okazjonalnego robienia zdjęć. A to oznacza, że absolutnie wszystko trzeba w takim aparacie ustawiać ręcznie w zależności od okoliczności, w jakich ma powstać fotografia. Obsługa czegoś takiego wymaga naprawdę sporego doświadczenia, bo nie da się jej nauczyć w tydzień.

(red)