Zamiast wielkanocnego "zajączka" był przyśpieszony śmigus -dyngus. Kibice Mamr Giżycko nie doczekali się bowiem kolejnego zwycięstwa swoich ulubieńców, którzy w Wielką Sobotę tylko zremisowali u siebie z Błękitnymi Orneta 1:1. "GieKSa" zachowała fotel lidera forBET IV Ligi, ale jej przewaga nad drugą w stawce Mrągowią Mrągowo niebezpiecznie stopniała z pięciu do trzech "oczek".
Jedenaście miejsc w tabeli i 28 punktów - tyle przed pierwszym gwizdkiem dzieliło uczestników sobotniej konfrontacji. Nic zatem dziwnego, ze podział punktów rozczarował sympatyków Mamr, którzy po dwunastu z rzędu ligowych zwycięstwach giżycczan spodziewali się kolejnej efektownej victorii podopiecznych Przemysława Łapińskiego. Tymczasem prowadzenie niespodziewanie objęli przyjezdni, którzy do Giżycka przyjechali z wyraźnym planem: "nie przegrać". Stąd przez 90 minut ich gra skupiała się głównie na defensywie (cały zespół na własnej połowie) i cierpliwym wyczekiwaniu na kontry. Takową obserwowaliśmy w 19. minucie - po prostej stracie gospodarzy w środku pola piłka trafiła do szybkiego Michała Kurywczaka, który po kilkunastometrowym pojedynku biegowym z dwójką naszych stoperów nie dał szans Karolowi Murawskiemu. Wyrównanie padło dopiero w doliczonym do pierwszej połowy czasie, kiedy to w polu karnym gości sfaulowany został Radosław Gulbierz. Rzut karny wykorzystał Mariusz Rutkowski, ale trzeba przyznać, że ornecki bramkarz Mateusz Lawrenc był bardzo bliski obrony uderzenia z "wapna". Więcej goli w tym meczu nie padło, chociaż okazji do zmiany rezultatu nie brakowało. Niestety, skuteczność nie była tym razem najmocniejszą stroną lidera forBET IV Ligi. "GieKSa" zawiodła, nie dziwią więc komentarze rozczarowanych internautów takie jak ten: "Czyżby to lider zlekceważył dziś Ornetę i uznał, że niedokładne podania, zagrania nie w tempo i gra na 3 kontakty uśpi przyjezdnych? 90 minut spotkania i ANI JEDNEGO UDERZENIA z dystansu w światło bramki, panowie? Graliście u siebie, znacie tam każdą kępkę trawy, tymczasem walczyliście z drużyną z DNA tabeli jak równy z równym - stracone 2 punkty, WSTYD!". Na ten wpis na klubowym fanpage'u natychmiast zareagował szkoleniowiec Mamr Przemysław Łapiński, odpisując: "Błękitni nie są słabym zespołem (widać było). Apel do kibiców: wspierajcie nas, a wszyscy spełnimy swoje marzenia. Zaangażowania, serca do walki, nikomu nie brakuje. Drodzy Kibice, wierzcie, wszyscy zapieprzamy też dla Was. Nie pozwolę obrażać moich zawodników, a jak się nie podoba drużyna, to jest jeszcze kilka innych do kibicowania. Pozdrawiam prawdziwych kibiców, nie kibiców sukcesu".
Z Błękitnymi zagrali: Karol Murawski, Michał Świderski (Filip Rusiak), Rafał Darda, Błażej Drężek, Tomasz Bańkowski, Mariusz Rutkowski, Arkadiusz Mroczkowski, Paweł Drażba, Mateusz Skonieczka (Paweł Dymiński), Radosław Gulbierz, Rafał Raiński (Bartosz Kulik).
Mamry są nadal liderem czwartoligowej tabeli, ale najgroźniejszy konkurent giżycczan zmniejszył do nich dystans. Mrągowia Mrągowo - bo o niej mowa - po hat-tricku ciemnoskórego Baha - wygrała bowiem 3:1 z Pisą Barczewo i ma juz tylko trzy punkty straty do "GieKSy". W najbliższą sobotę nasi piłkarze podejmą trzecią w stawce Polonię Lidzbark Warmiński, a mrągowianie wybierają się na mecz do Ornety. Oba mecze zapowiadają się bardzo interesująco. Wcześniej, bo już w środę (7 kwietnia) Mamry zagraja w Orzyszu ze Śniardwami o awans do najlepszej ósemki Wojewódzkiego Pucharu Polski.
Bogusław Zawadzki
FOTORELACJA Z MECZU MAMRY GIŻYCKO - BŁĘKITNI ORNETA
Fot. Bogusław Zawadzki