Srogie lanie spuścił piłkarzom Mamr Giżycko lider trzecioligowej tabeli Legionovia Legionowo. Bramkarz giżycczan Maciej Woźniak aż siedmiokrotnie wyciągał piłkę z siatki, a i tak paradoksalnie był najjaśniejszym punktem ekipy znad Niegocina.

Pewnie paru osobom nie spodoba się to, co napiszemy, ale my nie zamierzamy zakłamywać rzeczywistości. To nie był słaby, ale wręcz dramatyczny występ beniaminka z Mazur. Jeden z lokalnych portali piłkarskich kompromitującą przegraną "GieKSy"0:7 skwitował krótko: "Mecz, wpierdziel i można zacząć majówkę", sugerując, że nasi piłkarze myślami byli już chyba przy majowych grillach. I słusznie, bo o poczynaniach "GieKSy" trudno, niestety, napisać cokolwiek pozytywnego, albowiem podopieczni Przemysława Łapińskiego przez 95 minut byli jedynie bladym tłem dla szybko i kombinacyjnie grających legionowian. Katastrofalnie Mamry wyglądały zwłaszcza w defensywie, niemiłosiernie "rozklepywanej" przez piłkarzy lidera, ale i w pozostałych formacjach dominacja gospodarzy była niepodważalna (golkiper rywala niemal bezrobotny). Nie ma wątpliwości, że gdyby nie bramkarz Mamr Maciej Woźniak, który popisał się kilkoma udanymi interwencjami, dorobek Legionovii w sobotnim starciu z pewnością byłby dwucyfrowy.

Lidera mamy już za sobą, czas na outsidera. W sobotę (7 maja) do Giżycka przyjedzie "czerwona latarnia" rozgrywek, czyli Wissa Szczuczyn (18 pkt). Nie musimy chyba dodawać, że wygrana Mamr (27 pkt) to obowiązek, jeśli nasz zespół chce nadal myśleć o pozostaniu w trzecioligowym towarzystwie.

bz