Pomysłów mam pełną głowę, ale na ich realizację potrzeba trochę czasu - mówi Tomasz Kubkowski, nowy prezes Giżyckiego Klubu Sportowego "Mamry". Za jeden z priorytetów świeżo upieczony sternik "GieKSy" uważa zbudowanie pozytywnej aury w klubie i wokół niego.
Urodził się 50 lat temu w Krakowie, ale nie kibicuje ani "Białej Gwieździe", ani "Pasom". Pod Wawelem spędził tylko pierwszych pięć lat swojego życia, potem rozpoczął się jego marsz w górę mapy. Najpierw mały Tomek wraz z rodziną zamieszkał w Nurcu na Podlasiu (i tu w jego sercu rozpalił się buchający do dziś ogień do Jagiellonii Białystok), potem przeniósł się do Bartoszyc, by w roku 2000 "zakotwiczyć" (już na stałe?) w porcie nad Niegocinem. Na co dzień prezes Mamr pracuje jako zaopatrzeniowiec w Wojskowym Oddziale Gospodarczym (choć pewnie dużo większe pieniądze zarobiłby w stand-upie, bo "gadulec" z niego niesamowity), a prywatnie jest niezwykle pozytywnym i energetycznym człowiekiem, szczęśliwym mężem Moniki (sakramentalne "tak" powiedzieli sobie 29 lat temu), dumnym tatą 28-letniego Bartłomieja i młodszej o pięć lat Agaty, a także najlepszym na świecie dziadkiem 7-latki Nikoli i jej 2-letniego braciszka Łukaszka. W prezesowskim fotelu popularny "Kubek" zasiada już po raz drugi - lata temu był bowiem szefem MKS Medyk Giżycko, w którym pierwsze sukcesy pływackie odnosił jego syn Bartek. Ten sam, który latem ubiegłego roku zasłynął próbą przepłynięcia Bałtyku wpław. W sierpniu się nie udało, bo ambitne plany pokrzyżowała aura, ale "Foka" - bo tak na pływaka wołają najbliżsi i przyjaciele -nie odpuszcza. Rewanż z morzem (170 km ze Szwecji do Polski) już za kilka miesięcy. Jeśli równie charakterny i uparty w dążeniu do celu okaże się Tomasz Kubkowski - a ci, którzy go dobrze znają, wiedzą, że nie ma innej opcji - przed Mamrami rysuje się świetlana przyszłość.
- Pomysłów na funkcjonowanie klubu mam pełną głowę - uśmiecha się prezes Mamr. - Niektóre spróbujemy wdrożyć od razu i kibice z pewnością szybko dostrzegą zmiany, na realizację innych będziemy potrzebować trochę więcej czasu. Małymi kroczkami też można dojść do celu. Na tym etapie mojej pracy w klubie zależy mi bardzo na ociepleniu jego wizerunku i poprawie relacji międzyludzkich. Chciałbym, aby Mamry były jednością, w której działacze, piłkarze i kibice mówią zgodnym głosem. Zbudowanie pozytywnej atmosfery w klubie i wokół niego niewątpliwie przełoży się na kontakty z naszymi sponsorami i partnerami. Szanujmy się wzajemnie, bo klub to my! Bądźmy dla siebie życzliwi, a za jakiś czas wszyscy będziemy mieli powody do satysfakcji. Nasz klub to także wizytówka naszego miasta. Moja wizja i mój cel to stadion, na który chętnie przychodzą całe rodziny. Trzeba zrobić wszystko, by te rodziny zachęcić do przyjścia na mecz. Mecz, który ma być świętem kibiców, ale przy tym niezwykle ważna jest też cała otoczka wokół samego widowiska sportowego. Liczę na to, że ze wsparciem nowego Zarządu, które już mocno odczuwam, władz miasta, naszych partnerów i wielu pozytywnie "zakręconych" ludzi uda mi się zrealizować plany. Mam również, oczywiście, marzenie czysto sportowe, ale o nim powiem dopiero wtedy, kiedy się spełni.
Sportowy "chrzest" nowego Zarządu już w najbliższą sobotę, 18 marca. Tego dnia nasi piłkarze podejmą Jeziorak Iława i nie musimy chyba dodawać, o jakim debiucie w roli prezesa marzy Tomasz Kubkowski, a z nim wszyscy "GieKSy" wierni fani...