W poczynaniach piłkarzy Mamr Giżycko, którzy udali się do Ełku w poszukiwaniu jakże cennych czwartoligowych punktów, ciężko było dziś dostrzec jakiś pomysł na pokonanie rywala. Bo graniem do tyłu i w poprzek boiska oraz strzałami "Panu Bogu w okno" nie da się wygrać meczu, a jak życie pokazuje - można go przegrać. Nawet jeśli przeciwnik niemal przez całe spotkanie gra w osłabieniu, a tak właśnie było dziś na ełckim stadionie. Mamry wróciły do domu bez punktów po kompromitującej porażce 1:3 z niżej notowanym Mazurem.
Gospodarze już od 7. minuty musieli sobie radzić "w niedowadze", albowiem sędzia wykluczył z gry bramkarza Mazura Pawła Sawickiego, który tuż przed polem karnym sfaulował szarżującego Krystiana Sadochę. Wydawało się, że Mamry będą miały ułatwione zadanie, by osiągnąć jasny cel, z jakim przyjechały do Ełku po ostatnich dwóch meczach bez porażki. Nic z tego. Ospała, bez polotu i koncepcji gra giżycczan szybko zachęciła miejscowych do śmielszych ataków. Ełczanie najpierw wysłali "GieKSie" dwa groźne sygnały ostrzegawcze, a w 37. minucie bardzo słabo grających gości precyzyjnym uderzeniem skarcił 36-letni Maciej Kisiel. Na przerwę oba zespoły schodziły jednak przy remisie, albowiem tuż przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę znakomitą indywidualną akcją popisał się Damian Mazurowski. Gol "Mazaka" zamazał nieco (nomen omen) fatalne wrażenia z gry zespołu z Giżycka, ale nie na długo. Początek drugiej odsłony był jeszcze obiecujący, bo Mamry zamknęły rywala na jego połowie. Czar prysł jednak bardzo szybko, a po kwadransie Mazur ponownie wyszedł na prowadzenie po drugim w tym spotkaniu trafieniu doświadczonego Kisiela - tym razem z rzutu karnego. Końcowe pół godziny to wolne i chaotyczne poczynania Mamr (momentami można było odnieść wrażenie, że przyjezdnym nie zależy na odrobieniu strat) oraz mądra i skuteczna gra piłkarzy z Ełku, co jakiś czas sprawdzających dyspozycję naszego golkipera Patryka Kleczkowskiego (po raz kolejny najlepszego gracza "GieKSy"). W doliczonym czasie gry miejscowi postawili kropkę nad "I", a wynik meczu na 3:1 strzałem głową po rzucie rożnym ustalił kapitan Mazura Hubert Molski.
To czternasta przegrana Mamr w tym sezonie. Po euforii spowodowanej ubiegłotygodniowym zwycięstwem nad Granicą Kętrzyn nie ma już śladu, dzisiejsi rywale zbliżyli się do "GieKSy" na niebezpieczny dystans 2 punktów, a widmo gry w barażach o utrzymanie w forBET IV Lidze znów zajrzało w oczy drużynie znad Niegocina. Za tydzień wielki test dla ekipy trenera Narela. Egzamin, którego nie można "oblać"! 25 maja do Giżycka przyjedzie bowiem Polonia Iłowo, czyli "czerwona latarnia" tego sezonu. Niezdobycie trzech "oczek" w starciu z drużyną, która w 26 spotkaniach zgromadziła ledwie 12 punktów, byłoby - co tu kryć - katastrofą. Oczywiście to jest sport, a outsider z pewnością nie położy się przed Mamrami, z pokorą prosząc o najniższy wymiar kary. Będzie to jednak papierek lakmusowy, który wszystkim odpowie na pytanie, czy Mamry nadają się jeszcze do czwartoligowego towarzystwa.