"Nie sądzę, by człowiek, który zarządza wielomilionowym budżetem miasta pomylił przychód z dochodem" - napisał do nas Czytelnik, prosząc o wyjaśnienie kwestii związanej z tegorocznym oświadczeniem majątkowym burmistrza Giżycka Wojciecha Iwaszkiewicza. Wątpliwości proszącego o anonimowość giżycczanina wzbudziły zbyt wysokie - jego zdaniem - zarobki szefa naszego Ratusza.

"Zerknąłem ostatnio na oświadczenia majątkowe naszych samorządowców" - pisze Czytelnik. - "Jako że sam przepracowałem za biurkiem kawałek swojego życia trochę się znam na tych wszystkich tabelkach i cyferkach. W tym roku szczególnie zainteresowały mnie zarobki burmistrza Giżycka Wojciecha Karola Iwaszkiewicza, deklarującego osiągnięty dochód w wysokości 144 856 zł. Jak to możliwe? Z tego co się orientuję - a orientuję się chyba całkiem nieźle - w miastach od 15 do 100 tysięcy mieszkańców (a więc np. w Giżycku) burmistrz może otrzymać za swą pracę 3600 - 4800 zł wynagrodzenia zasadniczego i 2100 zł dodatku funkcyjnego plus ewentualna wysługa lat. Daje to maksymalnie 10 500 zł brutto, a więc 7800 zł netto. Mnożąc tę ostatnią kwotę przez 13 (liczba miesięcy i tzw. trzynastka) otrzymujemy 101 400 zł netto. W swoim oświadczeniu majątkowym burmistrz Iwaszkiewicz wpisał kwotę o ponad 40 tysięcy wyższą. Skąd taka różnica?"

Jak twierdzi nasz Czytelnik, wszystkie sumy podawane w oświadczeniach majątkowych to kwoty netto, czyli "na rękę". Jego słowom stanowczo zaprzecza Wojciech Iwaszkiewicz, którego poprosiliśmy o wyjaśnienie sprawy oświadczenia majątkowego.

- Autor pisma do redakcji określa siebie jako "dobrze obeznanego w temacie", ale jego tezy nie mają potwierdzenia w rzeczywistości - mówi burmistrz Giżycka. - W formularzu zawsze wpisuje się kwoty brutto. W świetle powyższego moje oświadczenie jest prawidłowe, co potwierdził zarówno wojewoda, któremu je złożyłem, jak i naczelnik Urzędu Skarbowego w Giżycku, który analizował dokument pod względem formalnym

 bz