Taka wieść lotem błyskawicy rozeszła się po Giżycku w środę po południu. Niektórzy mieszkańcy natychmiast "połączyli kropeczki", sugerując, że "to pewnie dlatego od kilku dni petenci mają utrudniony dostęp do Urzędu Miejskiego". Skontaktowaliśmy się z burmistrzem Wojciechem Iwaszkiewiczem. "Nie jestem zakażony" - usłyszeliśmy od szefa giżyckiego Ratusza.
Niezakażony, ale i nieobecny w pracy. Wojciech Iwaszkiewicz otwarcie przyznaje, że miał ostatnio kontakt z osobą, u której potwierdzono testem obecność wirusa SARS-CoV-2. W związku z tym - dbając głównie o bezpieczeństwo współpracowników i mieszkańców - profilaktycznie podjął decyzję o autokwarantannie do końca tego tygodnia. Nie oznacza to jednak, że w tym czasie nie wykonuje swoich obowiązków.
- Pracuję zdalnie - wyjaśnia burmistrz. - "Stacjonarnie" Urzędem zarządza mój zastępca Cezary Piórkowski, z którym jestem w stałym kontakcie. W przyszłym tygodniu nastąpi zamiana: ja wrócę do Ratusza, a wiceburmistrz przejdzie na pracę zdalną. W takim systemie funkcjonuje obecnie większość naszych wydziałów.
Przypomnijmy, że ze względu na pogarszającą się sytuację epidemiczną w kraju 19 października wprowadzono zmiany w organizacji pracy Urzędu Miejskiego w Giżycku. Obsługa petentów prowadzona jest głównie telefonicznie i drogą elektroniczną, jedynie w pilnych i wyjątkowych przypadkach dopuszcza się obsługę osobistą i bezpośrednią (po wcześniejszym umówieniu się telefonicznym lub e-mailowym). Kasa UM jest nieczynna (płatności tylko przelewem), a cotygodniowe spotkania burmistrza z mieszkańcami ograniczono do kontaktu telefonicznego. Szczegóły na stronie mojegizycko.pl.
A wracając do meritum, czyli do informacji o zakażeniu Pierwszego Urzędnika Miasta. Podobno w każdej plotce jest ziarenko prawdy. Być może w tym przypadku zadziałała słynna metoda "głuchego telefonu", w której wiadomość na początku niekoniecznie bywa zbieżna z treścią na końcu. Niewykluczone, że informacja o zachorowaniu burmistrza dotyczyła burmistrza... Rynu Jarosława Filipka, który w środę o swoim zakażeniu powiadomił w mediach społecznościowych. "Przechodzę bardzo ciężko wirusa, to nie jest grypa, ogromny ból całego ciała, gorączka po 40 stopni, rozrywający ból płuc. Choruję tydzień czasu, a nie mogę swobodnie przejść po domu, duszący suchy kaszel, nie mogę jeść. Czegoś takiego nie przeżyłem, to nie jest do opisania. Jak słyszę wszystkowiedzących antycovidowców, to krew mnie zalewa. Nie słuchajcie ich, oni was narażają na wielkie niebezpieczeństwo. Chrońcie się, noście maseczki, zachowajcie dystans, jeżeli nie musicie wychodzić, to nie wychodźcie, unikajcie skupisk ludzi. W Rynie już wiele osób ma wirusa, przetrzymajcie ten trudny czas. Do antycovidowców: to co robicie, może doprowadzić do tragedii. Spróbujcie wziąć odpowiedzialność chociażby za bliskich, nie zaprzeczajcie oczywistym faktom" - czytamy na facebookowym profilu Jarosława Filipka.
Bogusław Zawadzki
WAŻNE! Z najnowszych danych giżyckiego Sanepidu wynika, iż w powiecie giżyckim z koronawirusem zmaga się obecnie 80 mieszkańców (dziś potwierdzono 21 nowych przypadków), z których 10 wymaga hospitalizacji. Dotychczas wyzdrowiały 63 osoby, odnotowano także 1 zgon.