Rząd zamyka restauracje i sanatoria, większość uczniów wysyła na zdalne nauczanie, a seniorom radzi zostać w domach. Poprzednie ograniczenia nie powstrzymały rozwoju pandemii - coraz więcej Polek i Polaków zakaża się koronawirusem (dziś ponad 13 tysięcy), coraz więcej ludzi zakażonych SARS-CoV-2 umiera (dziś 153). Od soboty (24 października) cały kraj staje się strefą czerwoną, a minister zdrowia Adam Niedzielski przewiduje, że wkrótce "może dojść do scenariusza gorszego niż czarny", prognozując dobowy wzrost zakażeń do poziomu 25 tysięcy.

Coraz częściej słychać głosy, że rząd PiS zmarnował kluczowe miesiące, podczas których można było znacznie lepiej przygotować się do drugiej fali epidemii. Patrząc na to, co dzieje się teraz w polskich szpitalach oraz obserwując lawinowy wzrost zachorowań i zgonów trudno nie przyznać racji osobom głoszącym takie właśnie tezy. Trudno również oprzeć się wrażeniu, że kolejne restrykcje i ograniczenia, którymi rząd od kilkunastu dni raczy obywateli, to typowe błądzenie we mgle, będące konsekwencją braku jakiejkolwiek strategii walki z COVID-19. Bo jak inaczej nazwać to, że po raz kolejny na cztery spusty zamykane są restauracje, a w kościołach - gdzie ryzyko zakażenia nie jest mniejsze niż w lokalu gastronomicznym - jedynie ogranicza się liczbę osób uczestniczących w nabożeństwach? Co sądzić o zmianie stanowiska dotyczącego szkół, które według rządu jeszcze niedawno nie były źródłem transmisji koronawirusa (choć część z nich zamknięto już we wrześniu), a dziś według tego samego rządu już takowym źródłem mogą jednak być? A sprawa basenów, siłowni i klubów fitness, najpierw zamkniętych, a chwilę później ponownie otwartych, ale tylko dla wybranych? Przykłady niespójności w działaniach i nieporadności rządzących (bez żenady przyznających się do zaskoczenia przyrostem zachorowań) można wielokrotnie mnożyć. Oni sami wciąż próbują robić dobrą minę do złej gry, bezwstydnie - tak jak kilka dni temu premier Mateusz Morawiecki - chełpiąc się "przeprowadzeniem Polski suchą stopą przez pierwszą falę pandemii". Jak wygląda ta sucha stopa, widać dziś jak na dłoni. Od początku pandemii - a więc od marca - koronawirusem zaraziło się prawie 230 tysięcy naszych rodaków, 105 tysięcy wyzdrowiało, a 4172 przegrało już walkę z chorobą. Dzienne przyrosty zakażeń i zgonów w naszym kraju są jednymi z najwyższych w Europie, a wszelkie prognozy dla Polski nie są - niestety -  optymistyczne. Służba zdrowia ledwo zipie, przerażone społeczeństwo co rusz odbija się od kolejnych absurdów, a rząd PiS bezwiednie obija się o ściany labiryntu, który od wielu miesięcy stara się pokonać po omacku.

Dzisiejszą decyzją cały kraj zamienia się w strefę czerwoną. Jakie obostrzenia będą obowiązywały od 24 października? 

 

czer

 

Oczywiście do odwołania obowiązuje nakaz zasłaniania nosa i ust oraz zachowywanie dystansu społecznego. Jeśli wierzyć politykom, efekty wprowadzonych od jutra restrykcji zobaczymy najwcześniej (o ile w ogóle) za 10 - 14 dni. Więcej na stronie www.gov.pl.

Bogusław Zawadzki

 

WAŻNE! Według Warmińsko - Mazurskiego Urzędu Wojewódzkiego w Olsztynie w powiecie giżyckim koronawirusem SARS-CoV-2 od początku pandemii zaraziło się 163 mieszkańców, z czego 63 wyzdrowiało, 1 osoba zmarła. Aktywnych przypadków mamy więc obecnie 98.