Ostatnio kilka razy miałem nieprzyjemność dzwonić do Spółdzielni, z czego trzykrotnie zdarzyło mi się rozmawiać z wybitnie gburowatym i opryskliwym pracownikiem z działu technicznego - pisze do nas Pan Mariusz, mieszkaniec Giżycka. - Chodziło o sprawę zachowania robotników podczas remontów klatek. Jegomość w telefonie najpierw obiecał, że natychmiast zajmie się sprawą i zadzwoni do wykonawcy. Za drugim razem stwierdził, że był w naszym bloku i nie stwierdził żadnych uchybień, a wreszcie zrugał mnie, prawie krzycząc do słuchawki: "Co pan nigdy w domu remontu nie robił?".
W tym tygodniu na naszą redakcyjną pocztę dotarł list, w którym autor porusza wiele kwestii związanych z tematem modernizacji klatek schodowych w zasobach Spółdzielni Mieszkaniowej "Mamry". O tym, że klatka w bloku naszego Czytelnika będzie malowana, a na posadzce pojawią się kafelki, on i pozostali mieszkańcy dowiedzieli się któregoś pięknego poranka. Spółdzielnia nie raczyła o tym powiadomić lokatorów choćby poprzez wywieszenie stosownej informacji (o podwyżkach opłat czy karach za brak segregacji odpadów informuje przecież zawsze). Pewnego dnia po godz. 7.00 w bloku niespodziewanie pojawili się panowie w roboczych uniformach, którzy bez pytania i ku zaskoczeniu mieszkańców obkleilil folią drzwi do wszystkich mieszkań. Obecności robotników - ze względu na ich głośne rozmowy i śmiechy, połączone z charakterystycznym odgłosem odrywania taśmy klejącej - nie dało się przeoczyć.
"Po pierwszym dniu pracy panowie zostawili totalny brud na klatce, otwarte na oścież drzwi do piwnicy i zapalone w niej światła" - opowiada Pan Mariusz. - "Na świezo pomalowanych elementach metalowych próżno było szukać jakiegoś ostrzeżenia przez ubrudzeniem się, co niektórzy moi sąsiedzi przypłacili zniszczeniem odzieży. Mało tego: wieczorem do piwnicy nie dało się wejść, tak śmierdziało moczem. Okazało się, że wykonawca nie zadbał nawet o przenośną toaletę dla pracowników. Po mojej interwencji w spółdzielni takową przywieziono już następnego dnia".
Także następnego dnia rozpoczęło się wielkie malowanie ścian. A że robota najlepiej idzie przy muzyce, panowie robotnicy postanowili umilić czas sobie i lokatorom, puszczając na klatce muzykę z radia. Tak głośno, by dźwięki z najwyższej kondygnacji były słyszalne przez kolegów pracujących co najmniej dwa piętra niżej. A że echo w klatce niesie, cóż począć? Kolejny telefon do spółdzielni sprawił, ze radio zaczęło nadawać nieco ciszej. Po kilku dniach względnego spokoju przyszedł czas na kafelkowanie posadzek. Folię z drzwi zerwano, bo przecież chlapać i kurzyć się już nie będzie, prawda? Wyobraźnia budowlańców bywa jednak nieograniczona. Uznali oni, że najlepszym miejscem do przycinania kafli będzie - oczywiście - klatka (a dokładnie: piętra i półpiętra, centralnie pod drzwiami mieszkań). Pomijając pył powstający podczas obróbki głośną jak odrzutowiec kątówką, który błyskawicznie pokrył niezabezpieczone już przecież wszystkie drzwi wejściowe, to przebywanie we własnym domu przy akompaniamencie kątówki jest przyjemnością co najmniej wątpliwą. Tym bardziej kilka minut po 7.00.
"Ponownie zadzwoniłem do spółdzielni" - pisze Pan Mariusz. - "Pracownik działu technicznego był szczerze zaskoczony, że robotnicy piłują na klatce i obiecał niezwłocznie zająć się sprawą. Nie wiem, co dla niego oznacza termin niezwłocznie, ale gdy po dwóch godzinach hałasowania na klatce zadzwoniłem do niego po raz wtóry, ku mojemu zdziwieniu stwierdził, że kontaktował się z kierownikiem brygady, a nawet osobiście był w naszym bloku i nie zauważył nic takiego, o czym go informowałem. Wtedy miałem już pewność, że najzwyczajniej w świecie kłamie. Powiedziałem mu, że nie odpuszczę".
Następny dzień rozpoczął się - a jakże! - od porannego piłowania i... kolejnego telefonu do działu technicznego Spółdzielni Mieszkaniowej. Pracownik tego ostatniego, najwyraźniej sfrustrowany faktem, iż ktoś o tak wczesnej porze znowu śmie przeszkadzać mu w codziennej "harówce" - wypalił: "No a pan nigdy w domu remontu nie robił? My nie odpowiadamy za to, jak pracują robotnicy, tylko za efekt ich pracy". Czy ktoś tu jeszcze twierdzi, że PRL się skończył?
"Chciałem skrzyknąć paru sąsiadów i złożyć temu panu wizytę w gabinecie, ale jeden z moich kolegów przypomniał mi, że Spółdzielnia od kilku miesięcy jest zamknięta dla petentów w związku z pandemią. Powiedziałem więc mojemu rozmówcy, żeby odnosił się do mnie z szacunkiem, bo między innymi to ja płacę na utrzymanie jego etatu. Odparł ironicznie, że on utrzymuje się sam, bo... także jest lokatorem. W związku z tym poinformowałem go, że skoro Spółdzielnia "Mamry" - a konkretnie jej wyjątkowo leniwy i niekompetentny pracownik - jest bezradna, to ja o sprawie powiadomię lokalne media i straż miejską, a jeśli trzeba to i Państwową Inspekcję Pracy. Buta pracownika spółdzielni zniknęła w jednej chwili. Mało tego: już kilka minut później osobiście pojawił się w naszym bloku, rozmawiał z kierownikiem ekipy remontowej. A następnego dnia piłowanie odbywało się już poza budynkiem, choć nie za każdym razem".
W środę rano w imieniu naszego Czytelnika wysłaliśmy do Spółdzielni Mieszkaniowej "Mamry" kilka pytań związanych z tą sprawę. Po dwóch dniach z sekreatriatu "Mamr" nadeszła odpowiedź, której treść publikujemy poniżej. Pod odpowiedzią podpisał się Tomasz Radel. Niestety, nie wiemy, jaką funkcję pełni ten pan, gdyż w piśmie do redakcji nie zostało to podane.
ODPOWIEDŹ SPÓŁDZIELNI MIESZKANIOWEJ "MAMRY"
Odpowiadając na Pana pytania Zarząd Spółdzielni Mieszkaniowej MAMRY informuje, że ogłoszono przetarg ograniczony na remont klatek schodowych w 16 budynkach mieszkalnych wielorodzinnych (58 klatek schodowych). Zaproszenia wysłano do 24 firm remontowych z terenu woj. warm-maz. Ponownie ogłoszono przetarg na budynki, w których nie wyłoniono wykonawcy. Zaproszenia do wzięcia udziału w przetargu wysłano do 24 firm remontowych z terenu woj. warm.-maz. Kryterium wyboru: cena wykonania robót. Nieuzasadnione używanie hałaśliwych elektronarzędzi i włączanie głośnej muzyki jest zabronione. Sygnały o uciążliwości wpłynęły z jednego budynku od anonimowej osoby. Kontrole postępów prac dokonywane są przy udziale powołanego inspektora nadzoru. Dodatkowe pytania i szczegółowe wyjaśnienia proszę kierować do Zarządu Spółdzielni.
Tomasz Radel
Tyle reprezentant Spółdzielni MIeszkaniowej "Mamry". Jeżeli spotkali się Państwo z jakimikolwiek zaniedbaniami ze strony Spółdzielni Mieszkaniowej "Mamry" w Giżycku lub wykonawców remontów, prosimy o kontakt (e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript.).
Bogusław Zawadzki