W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych był piłkarzem Mamr Giżycko (grał w trzeciej lidze), później z sukcesami trenował nadzieje naszego futbolu. Po zakończeniu przygody z "kopaną" zamienił korki na płozy i kółka, zdobywając liczne laury w zawodach łyżwiarskich i rolkarskich. Dziś Leszek Lachowicz porusza się za pomocą chodzika, dzielnie stawiając czoła ciężkiej chorobie.
Życiowy dramat Leszka, doskonale znanego tym, którzy regularnie korzystają z giżyckiego lodowiska (tam od lat pracuje), rozpoczął się w sierpniu ubiegłego roku. Lekarze długo zastanawiali się nad przyczyną nagłej utraty słuchu u 63-latka, bezradnie przyglądając się wynikom kolejnych badań. A tajemnicza choroba postępowała szybko, w ciągu kilku miesięcy odbierając giżycczaninowi sprawność w dłoniach i stopach. Jak trudna psychicznie do uniesienia jest taka sytuacja - zwłaszcza dla kogoś, kto przez całe życie jest aktywny fizycznie - nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Wreszcie diagnoza: guzkowe zapalenie tętnic. Choroba rzadka, szacuje się, że zapada na nią od dwóch do trzydziestu na milion osób. Jedynym sposobem na jej powstrzymanie i polepszenie komfortu chorego jest regularna rehabilitacja i z tej Leszek Lachowicz korzysta dwa razy w tygodniu. Tylko dwa razy, bo na tyle stać go finansowo. Z pomocą ruszyli koledzy i koleżanki z MOSiR oraz przyjaciele z Giżyckiego Stowarzyszenia Łyżwiarskiego "Czarne Pantery", ale to była zaledwie kropla w oceanie potrzeb. W tym miejscu zwracamy się do Państwa z gorącym apelem o wsparcie rehabilitacji. Na portalu zrzutka.pl została utworzona zbiórka pod nazwą "Rolkujemy kasę dla Leszka" (https://zrzutka.pl/tuw49d), prosimy o udostępnianie i wpłaty. Każda złotówka na wagę zdrowia.
Bogusław Zawadzki