Jeśli ktoś z utęsknieniem czeka na przebudowę kolejnego odcinka "obwodnicy", to z pewnością tym kimś nie są mieszkańcy tzw. osiedla Kajki. Prezentowane przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad plany modernizacji ul. Obwodowej zakładają bowiem rozwiązania bardzo niekorzystne dla giżycczan mieszkających w tamtej części miasta.

Inwestycja warta - bagatela! - 110 milionów złotych ma być kontynuacją przebudowy ul. Obwodowej, którą zakończono trzy lata temu (słynne rondo na skrzyżowaniu drogi krajowej nr 59 z ul. Świderską i Nowowiejską). Projekt zakłada m.in. poszerzenie drogi do przekroju dwujezdniowego oraz budowę mostu i wiaduktu, przebudowę skrzyżowań i chodników. Prace mają się zakończyć w roku 2027. Przedsięwzięcie jest niezwykle istotne i bardzo potrzebne nie tylko dla Giżycka, niemniej niektóre punkty projektu modernizacji budzą kontrowersje. Szczególne zaniepokojenie od dłuższego czasu wyrażają mieszkańcy wspomnianego osiedla Kajki (ul. Słowackiego, Orlicz - Dreszera, Bema, Tuwima, Żeromskiego, Reja, Kajki). W oficjalnej petycji do władz Miasta sprzeciwiają się oni m.in. zamknięciu wjazdu i wyjazdu od strony ulicy Orlicz - Dreszera i przerzuceniu całej komunikacji na ul. Żeromskiego. Nie akceptują także planowanej likwidacji schodów przy moście, które obecnie zapewniają bezpieczne przejście na drugą stronę ul. Obwodowej. W piśmie czytamy m.in.: "Zgodnie z opracowaną dokumentacją z 2016 roku przebudowy ul. Obwodowej na wysokości ronda ulic Ogrodowej - Wojska Polskiego główny wjazd i wyjazd na nasze osiedle ulicą Gen. Orlicz - Dreszera będzie zamknięty chodnikiem. Jedyną pełnowymiarową drogą wjazdową i wyjazdową z osiedla będzie ul. Żeromskiego, na którą przeniesie się cały ruch z osiedla, drugą wąską i niedrożną jest jednokierunkowa ul. Tuwima. W realiach po zamknięciu ul. Gen. Orlicz - Dreszera cały ruch osiedla będzie kierowany na ul. Żeromskiego. Ta ulica nie jest dostosowana do przejęcia całego ruchu z osiedla, jest zlokalizowana na końcu osiedla, jest wąska, kręta, zastawiona autami, wyjazd z niej jest niebezpieczny - na wzniesieniu, pod górkę, brak widoczności w obie strony, brak chodnika, przejścia dla pieszych. Jako mieszkańcy osiedla, na którym zlokalizowanych jest ponad 200 domów, sklepy, działalności gospodarcze, nie zgadzamy się na odcięcie komunikacyjne od miasta i narażenie nas na niebezpieczeństwo i koszty finansowe. Jeden wjazd i wyjazd z osiedla uniemożliwi właściwe zabezpieczenie przeciwpożarowe i medyczne osiedla. W przypadku ratowania ludzkiego życia i mienia każda minuta jest bezcenna (...)! Należy brać też pod uwagę, ze przy alei Wojska Polskiego znajduje się jednostka wojskowa, hotele, pensjonaty, apartamenty, działalności gospodarcze i już dziś w godzinach szczytu, w sezonie turystycznym i poza nim, ciężko wydostać się z osiedla, a mamy na dzień dzisiejszy jeszcze dwie ulice (...). Nie zgadzamy się, aby kosztem naszego bezpieczeństwa i spokoju projektanci i wykonawcy, a w szczególności władze Miasta, GDDKiA, ułatwiały sobie działania, nie myśląc o konsekwencjach, jakie niesie za sobą nieprzemyślany i nieskonsultowany z mieszkańcami projekt. Oczekujemy konsultacji społecznych na każdym etapie realizacji projektu i inwestycji".

Uwagi mieszkańców kierownictwu GDDKiA w Olsztynie przekazali w czerwcu burmistrz Giżycka Ewa Ostrowska oraz naczelnik Wydziału Planowania i Inwestycji Urzędu Miejskiego Adam Baran. Oficjalnej odpowiedzi na razie nie ma, podobnie jak terminu spotkania przedstawicieli Generalnej Dyrekcji z mieszkańcami, o które ci ostatni usilnie zabiegają. Giżycczanie podejmują więc kolejne kroki, próbując jak najszerzej nagłośnić problem. Dziś (piątek, 12 lipca) przez kilkadziesiąt minut protestowali na rondzie im. 15. Giżyckiej Brygady Zmechanizowanej, ostentacyjnie spacerując po przejściach dla pieszych. Momentami było bardzo gorąco i to nie tylko ze względu na żar lejący się z nieba. Nie wszyscy kierowcy wykazali bowiem wyrozumiałość dla uczestników protestu - niektórzy zniecierpliwieni nie szczędzili klaksonów, inni wjeżdżali na "zebrę", usiłując wymusić na pieszych szybsze opuszczenie jezdni. W jednym przypadku temperaturę ostudziła interwencja policji.

Wszystko wskazuje na to, że takie protesty jak piątkowy będą się powtarzać. We wspomnianej wcześniej petycji mieszkańcy osiedla Kajki deklarują bowiem "z determinacją bronić swojego bezpieczeństwa, szczególnie na uwadze mając dzieci i osoby starsze, dla których właściwa szybka komunikacja z miastem i pomoc medyczna jest obowiązkiem, a nie przywilejem".