Wszedł do sklepu, nabrał towaru na ponad 900 złotych, minął kasę, wyszedł ze sklepu i... został ujęty przez pracowików ochrony. "Nie wiem, dlaczego kradłem. Byłem pijany" - wyjaśniał podczas przesłuchania 26-letni mieszkaniec gminy Giżycko. Jego stan trzeźwości podczas zatrzymania z pewnością nie będzie dla sądu okolicznością łagodzącą.

 

 

Zdarzenie miało miejsce 20 stycznia w jednym z giżyckich marketów. Jak czytamy w policyjnym komunikacie, "26-latek biorąc z półek co popadnie zrobił większe zakupy, ale nie chciał za nie zapłacić". Po zatrzymaniu przez ochronę mężczyzna tłumaczył, że są to sprawunki dla... domu dziecka (w jego koszu znajdowały się m.in. słodycze, artykuły spożywcze i chemiczne, książki, a nawet... miska dla psa). Woń alkoholu, jaką mieszkaniec gminy Giżycko roztaczał wokół, w pewnym stopniu mogłaby usprawiedliwiać jego nielogiczne wyjaśnienia - ale, oczywiście, nie sam czyn. Przekonanie sądu, że był to jednorazowy "wyskok" może się nie udać z racji tego, że sprawca nie po raz pierwszy "poszedł na czołówkę" z prawem.

bz