Ogromny niedosyt pozostawili po sobie w sobotę piłkarze czwartoligowych Mamr Giżycko. "Przegraliśmy wygrany mecz, bo tracąc bramkę z rzutu karnego w 90. minucie można mieć takie odczucie" - powiedział po końcowym gwizdku trener "GieKSy" Przemysław Łapiński. I choć tak naprawdę Mamry nie przegrały, ale zremisowały z Motorem Lubawa 1:1, to ten punkt nie ucieszył ani piłkarzy, ani kibiców znad Niegocina.

Dwóm zespołom, które w tym sezonie gościły na stadionie przy ul. Moniuszki, nie udało się wywieźć znad Niegocina choćby jednego "oczka". Olimpia Olsztynek wyjechała stąd z "bagażem" ośmiu goli, a o połowę lżejszy "ładunek" zawieźli do Barczewa piłkarze tamtejszej Pisy. W sobotę do Giżycka przyjedzie lubawski Motor. Liczymy na to, że mazurska "jaskinia lwa" utrzyma status niezdobytej twierdzy.

Najlepszy giżycki szachista młodego pokolenia Grzegorz Fil koniec wakacji spędził we Wrocławiu, uczestnicząc w dwóch mistrzostwach kraju. Do Giżycka wrócił co prawda bez medalu, ale też chyba nikt realnie myślący nie oczekiwał, że w starciu z dużo wyżej notowanymi i w większości ze starszymi rywalami giżycczanin odegra kluczową rolę. Zdobyte we Wrocławiu doświadczenie z pewnością nie pójdzie na marne.